Nowa seria wpisów na Szychcie - książki przeczytane i warte napisania krótkiej recenzji. Zaczynam od ,,Ekonomii dobra i zła" Tomasa Sedlacka.

Od pierwszych stron ogromne wrażenie robi głębokie zakorzenienie autora w kulturze. Widzi on ekonomię jako jeden z wciąż powtarzających się tematów. Podstawowe pytania, na jakie szukają odpowiedzi ekonomiści, odnajduje w najstarszych pismach ludzkości (epos o Gilgameszu, Biblia, dzieła greckich filozofów). Sedlacek nie używa matematycznych wzorów i bardziej od ,,jak" interesuje go ,,dlaczego". Stąd czyta się go łatwiej niż podręczniki z ekonomii w stylu Samulesona, które są najzwyczajniej w świecie trudne i techniczne.

Żeby nie być gołosłownym w swoim zachwycie podam dwie myśli, które szczególnie mi zapadły w pamięć. Po pierwsze spory filozofów sprzed wieków, opisywane przez Sedlacka, do dziś stanowią oś dyskusji. Czy człowiek jest ze swej natury dobry czy zły? A w związku z tym czy państwo potrzebne jest jako lewiatan do pilnowania porządku i ustawiania wzajemnych stosunków? Czy też bardziej powinno ono być wycofane i pozwalać ludziom na maksimum swobody? Czy indywidualne wady, egoizm mogą prowadzić do społecznej, wspólnej cnoty? Odpowiedzi są oczywiście przeróżne. Na przykład na to ostatnie pytanie Bernard Mandeville odpowiada twierdząco. Tomasz z Akwinu dopuszcza celowość grzechu, a Adam Smith twierdzi, że tylko cnota indywidualna może budować dobro wspólne.

Po drugie, ekonomia wbrew temu co mówi się na studiach, kursach i mediach nie jest nauką pozytywną (ścisłą), ale bardziej normatywną. Nie odkrywa się w ekonomii niezmiennych praw, ale opisuje się rzeczywistość w sposób podobny naukom humanistycznym. W szczególności nader często używa się sformułowań typu ,,dobry wzrost gospodarczy" czy ,,właściwy kierunek polityki". W naukach ścisłych takie przymiotniki nie mają zbytnio sensu. Z mojego statystycznego poletka: Nie mówimy o tym, że dany test statystyczny jest najlepszy. Mówimy, że w jasno określonej sytuacji, przy jasno określonych założeniach ma on pewną jasno określoną własność na wyższym poziomie niż jakikolwiek inny, na przykład mamy testy jednostajnie najmocniejsze. Ekonomia nie jest w stanie podać tak precyzyjnego opisu, bo materia jaką się zajmuje jest ze swej natury nieopisywalna za pomocą wzoru. Tu leży jej piękno. Książka ,,Matematyka dobra i zła" nie miałaby sensu.

Sedlacek pokazuje, że ekonomia to więcej niż buchalteria i matematyczne modele. W samym jej centrum znajduje się człowiek i podstawowe pytania z człowiekiem związane. Ponieważ jesteśmy przesiąknięci myśleniem o wzroście produktywności, PKB i akumulacji kapitału to takie spojrzenie jest wyjątkowo orzeźwiające. Wymaga bowiem wyjścia ze świata swoich przekonań na temat gospodarki i zakwestionowania wielu aksjomatów głównego nurtu.

Na koniec pozwolę sobie zaznaczyć, że nie mam wykształcenia ekonomicznego, więc nie pretenduję do merytorycznego ocenienia każdego fragmentu tej książki. Niemniej wszystkim laikom i nie tylko bardzo gorąco ją polecam.