Spróbujmy poszukać w danych odpowiedzi na 5 pytań, które mogą się narzucać osobie przygladającej się polskiej scenie politycznej. Obserwujac media społecznościowe trudno nie oprzeć się wrażeniu, że inflacja dotknęła w ostatnim czasie także rynek powyborczych analiz danych :) Wobec tego tym razem podsumowanie ,,Szychty" będzie bez map i doszukiwania się rozbiorów…

1. Czy Polskę można podzielić na pół i odseparować zwolenników PiS od PO?

Oczywiście, źe się nie da :) Spór polityczny jaki widzimy nie ma charakteru regionalnego. ,,Problemem" nie jest bycie z Wielkopolski czy z Podkarpacia. Wychodząc od tego ,,żartu" warto zauważyć, że te różnice między regionami Polski się nie powiększają. Zatem poziom ,,polaryzacji przestrzennej" jest niezmienny, a być może się nawet lekko zmniejsza. Zwiększa się wyłącznie poziom naszych, najczęściej negatywnych, emocji.

2. Czy PiS staje się partią wiejską i małomiesteczkową?

Tak, w porównaniu do wyborów 5 lat temu PiS w mniejszym stopniu opiera się na wyborcach z gmin powyżej 50 tysięcy mieszkańców (spadek z 30% do 25%). To oczywiście wynik skupienia swojego przekazu medialnego dla mieszkańców z prowincjonalnych miejscowości. Po stronie Platformy rozkład zmienił się nieznacznie.

3. Czy PiS wygrał dzięki wysokiej frekwencji?

Uważnego obserwatora polskiej sceny politycznej może zdziwić to pytanie. Partiom prawicowym w Polsce tradycyjnie sprzyjała niska frekwencja, ponieważ ich elektorat był bardziej zdyscyplinowany i zawsze uczestniczył w wyborach (co tłumaczy fenom Janusza Korwina-Mikkego i jego formacji w wyborach europejskich). Okazuje się jednak, że PiSowi udało się odwrócić tę tendencję. Co prawda stracił nieco głosujących w wielkich miastach, ale jednocześnie zmotywował do wzięcia udziału w wyborach osoby dotychczas bierne.

Największy przyrost frekwencji był w małych gminach i tam najwięcej zyskał Andrzej Duda w porównaniu z wyborami sprzed 5 lat.

Widać to jeszcze lepiej jeśli liczbę nowych, dodatkowych głosów na Andrzeja Dudę odniesiemy do ogólnego przyrostu liczby głosów. Czyli na przykład, jeśli na Dudę głosowało x osób więcej w gminach o pewnej wielkości, a ogólnie głosowało w nich o y osób więcej, to na poniższym wykresie widzimy wartość x / y.

Jak widać, Andrzej Duda skuteczniej pozyskiwał wyborców jedynie w gminach poniżej 25 tysięcy uprawnionych do głosowania. Ponieważ jednak w tych gmianch przyrost frekwencji był większy to przełożyło się to na zwycięstwo. W największych miastach, mimo wyższej niż w roku 2015 frekwencji, liczba głosujących na PiS się zmniejszyła.

4. Czy siła Platformy opiera się na wielkich miastach?

Duże aglomeracje (rozumiane jako 20 największych miast + okoliczne gminy) stanowią około jednej trzeciej elektoratu PO. Mówienie więc o elektoracie tej partii jako o wyborcach wielkomiejskich jest dużą przesadą. Zresztą, biorąc pod uwagę strukturę demograficzną w Polsce, niemożliwe jest istnienie znaczącej siły politycznej niemającej istotnej części wyborców poza aglomeracjami.

Z drugiej strony strony, w porównaniu z PiSem, ta grupa wyborców stanowi istotną część elektoratu PO, więc nie powinno dziwić, że duża część przekazu jest skierowane do tych właśnie osób.

5. Czy wyborcy mają dosyć duopolu PO - PiS?

Deklaratywnie być może tak, ale patrząc na wyniki ostatnich wyborów te dwie partie mają się bardzo dobrze. Już w pierwszej turze zdołały zagopodarować trzy czwarte głosów. Zaś w drugiej turze Polacy tłumnie poszli na wybory niemal wyrównując frekwencję z roku 1995. Wśród tych którzy zdecydowali się uczestniczyć w wyborach, za głos sprzeciwu wobec braku alternatywy można uznać oddanie głosu nieważnego.

Okazuje się, że % głosów nieważnych istotnie spadł w ostatnich wyborach. Być może poziom polaryzacji sprawił, że jeszcze trudniej niż na przykład 5 lat temu być obojętnym wobec sporu politycznego. Lub, jeśli ktoś woli inną narrację, Polacy pozwolili się wziąć do dwupartyjnej niewoli ;)


Wszystkie analizy zostały wykonane na podstawie danych udostępnionych przez PKW. W wypadku wyborów w 2005 roku wymagało to scrapowania ich strony :)